Chodziłam za tą książką dość długo. Najpierw szukałam w antykwariatach, potem na aukcjach. Ale ciągle coś było nie tak: cena, jakość, kolory... W końcu zaświtała mi myśl, że miło byłoby, gdyby ktoś oddał ją do biblioteki. Bo w bibliotece jest specjalny regał dla porzuconych książek - zostawiamy te, ktorych nie chcemy, znudziły nam się, albo po prostu chcemy się ich pozbyć. I wczoraj miałam przeczucie. Nie bardzo miałam czas, ale weszłam do biblioteki, kierując się ku wspomnianemu regałowi. I co znalazłam? Ano właśnie... Marzenia się spełniają:)
Zlota bramo, pisz wiecej! Bo strasznie milo odnalezc ksiazek szukanie, za nimi chodzenie, tesknote. A napisz, co to takiego, ta "Werlioka", koto-bies sadzac po okladce:-)
OdpowiedzUsuńJest kot różowy i róża szkocka, i Płaton Płatonowicz szpiegujący gwiazdy... persyflaż podlany Bułhakowem;) recenzja pojawi się już niedługo, tylko pamięć odświeżę:)
OdpowiedzUsuń